Rozdział 4


A/N:
Z ciężkim sercem przyznaję, że pisanie SOWK idzie mi dość marnie i nie mam pojęcia, kiedy blog się pojawi. Cóż, pozostaje wam czytanie tłumaczeń, I suppose. Za około cztery dni wrzucę piąty rozdział i to będzie na tyle z całej historii HWY.

Zapraszam również na Torn (jeśli jest tutaj ktoś, kto nie czytał) i proszę o komentarz każdego, kto czyta ten rozdział x


Rozdział 4

- Dlaczego?
- Mówiłem, że cię nie zostawię.

Napawał się chwilą spokoju. Przez ostatnie dni jego paniczny lęk przybierał na sile i Louis nie sądził, że długo jeszcze tak pociągnie. Bezradność wydawała się tak niesamowicie przytłaczająca.
Kopnął kamyk, zmierzając w stronę znajomej okolicy swojego mieszkania. Wiedział, że nie może uciekać od tego miejsca. To wcale nie pomagało.

- Widzisz, Lou, jesteś dla mnie całym światem.

Zakręciło mu się w głowie, przystanął i zacisnął powieki. Zaczynało mu brakować energii, a żołądek domagał się jedzenia. Ostatnio zauważył, że przez skórę widać zarys jego żeber, a kości biodrowe odstają aż nazbyt boleśnie. Do tego wciąż był wycieńczony, a wory pod oczami zdawały się już na stałe przylgnąć do jego twarzy.

- Lou…

Otrząsnął się i szybko ruszył przed siebie. Nigdy nie sądził, że doprowadzi się do takiego stanu.

Dwa długie, trzy krótkie.

Dziewięćdziesiąt cztery dni.

-

Dziś zjadł pierwszy posiłek od trzech dni. Na początku wydawało mu się, że wszystko zwróci, ale tak się nie stało.
Zawroty głowy nie ustawały, obraz wciąż zamazywał mu się przed oczami, a w głowie kłębiły się niechciane myśli. I chwilami odnosił wrażenie, że nie należą one do niego.
Usiadł przy stole w kuchni. Próbował nie skupiać się na dźwiękach dochodzących z zewnątrz i wszechobecnym zapachu perfum Harry’ego. Czuł, że nie jest sam. Obawiał się, że ktoś go obserwuje i chwilami odnosił dziwne wrażenie, że czuje czyjś oddech na swoim karku. I nic nie miało sensu.

Dwa długie, trzy krótkie.
- Wrócę.

Skrzypnięcie drzwi.
- Dlaczego nie dacie mi spokoju? – wyszeptał, chowając twarz  w dłoniach.

- Lou…

- To się dzieje w mojej głowie – stwierdził, pocierając oczy. – Wszystko w porządku, to tylko brak kontaktu z ludźmi robi swoje.

Kroki w holu.

Zakrył uszy rękoma, całe jego ciało zaczęło drżeć i poczuł, że się dusi. Zwinął się na krześle, ciężko dysząc.
- Do… dość.

Skrzypnięcie.
Nie zadziałało. A wcześniej wszystko się uspokajało, chociaż na moment.

- Obiecałem.
Dwa długie, trzy krótkie.

Wstał.
Stukanie.

Szarpiąc za włosy i próbując uspokoić myśli, przemierzył hol, aż doszedł do drzwi.
Dwa długie, trzy krótkie.
- Słyszę, nie oszalałem.

Wyjrzał przez wizjer.
Pustka.

W głowie zaczęło mu szumieć i przeszywający krzyk odbił się echem po mieszkaniu.
Stukanie.
- Proszę.
Dwa długie, trzy krótkie.
- Błagam – załkał. – Proszę, przestań.

Cisza.

Osunął się po ścianie, zalewając się łzami.
Zapach jego perfum.
Huk.
Krzyk.

- Wrócę.

Stukanie.

- Nie masz pojęcia, ile dla mnie znaczysz.

Dziewięćdziesiąt sześć dni.

12 komentarzy:

  1. Jejuu :O

    Wszystko jest takie komplikejtyd i wgl :c

    Ale rozdział megazajebiaszczy! :3

    + Pierwszy komentarz, bitchezz.

    @Real_Mrs_Paynex xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Lou... To wygląda jak schizofrenia chociaż szczerze mam nadzieję, że to przejściowe...

    OdpowiedzUsuń
  3. JEST BOSKI *.* Ale dlaczego taki króciutki?
    I dalej nie wiem co o tym mam myślec, nieźle namąciłaś mi w głowie. XD Ale to dobrze.

    [last-picture][deastiny-is-death]

    OdpowiedzUsuń
  4. No ale co ja mam napisac czysta perfekcja jak kazdy rozdzial *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział jest taki... niepokojący O_O
    Zdecydowanie lubię podobne klimaty, zwłaszcza gdy za oknem jest ciemno, a ja siedzę sobie pod kołdrą z laptopem na kolanach (taaa, nie ma to jak wieść szalone życie xd) i mam trochę czasu, by móc w spokoju pomyśleć nad rozdziałem.
    Co prawda za wiele nie wymyśliłam, bo jestem padnięta po tygodniu niedosypiania, ale doszłam do jednego wniosku: nie wiem, czy Harry odszedł, zaginął, czy umarł oO Jak to jest możliwe po przeczytaniu 4/5 opowiadania? Nie mam pojęcia xd
    Wysnułam nawet teorię, że jeżeli on jednak umarł, to może te wszystkie postukiwania i skrzypnięcia to sprawka jego ducha, bo przecież Harry obiecał Louisowi, że nigdy go nie zostawi i WRÓCI. No i może właśnie wrócił:D Nie wiem, czy mam się śmiać, czy może zacząć się bać, targają mną w tym momencie skrajne emocje, ale jedno jest chyba pewne - tu nie będzie happy endu. Przynajmniej ja nie sądzę, aby miał być, no bo niby jak? Louis, albo zwariuje, albo nie wiem, co zrobi.
    Chyba, że całkowicie się mylę i piąty rozdział skończy się tak, iż Louis straci w końcu cierpliwość i po usłyszeniu pukania do drzwi pobiegnie otworzyć, a tam będzie stał Harry:D Wszystko może się zdarzyć, więc dlaczego by nie.
    A w dodatku ten rozdział był rzeczywiście tak krótki, jak mówiłaś ;C
    Ma, uwaga, 401 słów. Przecież mój komentarz pod poprzednim rozdziałem miał 396! ;O (Wybacz, takie już skrzywieni zawodowe, że lubię przedstawiać wszystko w liczbach)
    Naprawdę, K., powinnam Ci za to głowę urwać -.- Ale nie zrobię tego [jeszcze], bo wtedy nie mogłabyś wrzucić ostatniej części i wściekłabym się jeszcze bardziej. Tylko co, jeżeli piątka też będzie taka krótka?;C A będzie, wiem to.
    Ech, nie pozostaje mi nic innego, jak pogodzić się z nieuniknionym i mężnie je przyjąć. Szkoda mi strasznie, że HWY już się kończy, to była bardzo krótka, ale niezwykle przyjemna przygoda;)
    Dobrze, że pracujesz nad następnym opowiadaniem, nawet jeżeli nie ukaże się ono zbyt szybko;>
    Lots of love!;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jedyne, co napiszę, to: L., Ty wredna bestio




      poczekaj cztery dni i zacznij uciekać, bo Cię znajdę i zbyt miło się to dla Ciebie nie skończy
      nie martw się, już niedługo się dowiesz, co takiego zrobiłaś

      Usuń
    2. O nie, mam nadzieję, że wcale nie zrobiłam tego, co myślę, że mogłam niechcący zrobić;O A jeżeli jednak, to będziesz miała pełne prawo do rozprawienia się ze mną w ów niemiły (i znając Ciebie, na pewno krwawy) sposób.

      Kurczę, jeżeli już masz mnie zabić, to szkoda, że dopiero we wtorek - zdążę zaliczyć dwie godziny znienawidzonego wosu i na dodatek jedno PP :C So sad.

      Usuń
  6. Ogarnęło mnie to uczucie, kiedy pierwszy raz oglądałam pierwszą scenę Mrocznego Rycerza. To uczucie podziwu dla scenarzystów, reżysera i aktora (już niestety nie żyjącego) grającego Joker'a. Za każdym pieprzonym razem - a widziałam ten film trzy razy - myślę sobie "no kurwa, i co z tego, że wiem, co się wydarzy albo się tego domyślam? To i tak jest zajebiste!"
    I to samo mam z Twoim opowiadaniem... <3
    Szkoda, że się kończy już w następnym rozdziale, ale... w końcu wyjaśniło się stukanie! (fuck yeah, moje podejrzenia się sprawdziły! :3)
    Anyway, przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale jestem zawalona szkołą i czytam tylko w weekendy lub na szybko i nie mam czasu komentować, babe ;) x
    Love you x

    @MargaaStyles x

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz nie umiem jakiś takich komentarzy ogromnych pisac jak ten ktoś nade mna ;D
    Ale wiesz że piszesz zajebiście nie ?
    Czekam na nastepny Pozdrowienia xxxxxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz, że Cię tak opierdoliłam, że opowiadanie liczy tylko pięć rozdziałów... Ale było to spowodowane faktem, że tak kocham to, co piszesz, że nie chcę się z tym rozstawać. Bo napiszesz coś jeszcze po HWY? Mam nadzieję. Jako że miałam ten zaszczyt przeczytać już całość i moje spojrzenie na to opowiadanie jest nieco szersze i wiem jak się skończy (albo nie wiem, zakończenia otwarte pozostawiają wiele namysłu) jeszcze bardziej żal mi Lou. Miałam nadzieję na choć jedną scenę z udziałem Harreha.
    Ale wiedz, że nieważne jak się skończy i tak Cię kocham za Twój talent!

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Deeejv, czy chcesz się zapoznać bliżej z moją pięścią?! No co to ma być?! No kurna, ja się pytam, no bo, kurna, jestem tak ciekawa twej odpowiedzi, kurna, że mi łeb urywa, kurna.
    Jak mi odwalisz taki krótki 5 rozdział, to będziesz mieć darmowe spotkanie widelcem! A, co gorzej, nawet z łyżką! No, słuchaj swojej ukochanej i wspaniałej mamy ( czyli mnie ^^ )i pisz więcej! :)
    Agreed i Deeejv. Macie pecha. Ja czytam wszystkie komentarze. I tak całkowicie przypadkiem przeczytałam coś, czego nie powinnam była wiedzieć. Tak więc pomogę ci zabić Agreed ^^
    Nie ma co, Agreed- masz głowe. Ja bym się nie domyśliła. Ja myślałam ( wow. ), że Louis jest duchem, a Harry wcale nie zniknął, tylko żyje, a Louisowi wydaje się inaczej. Ot, moja głupia inteligencja, która nie myśli dobrze. Dobra, koniec spoilera xD
    A ty pamiętaj, Deeejv, że cię uwielbiam, kurna.
    A teraz idę spać. Dobranoc. Kurna. :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Co mogłabym napisać? Właściwie wszystko zostało dokładnie skomentowane na górze, więc nie będę powielać słów poprzedniczek.
    Nie wiem, czy będzie happy end czy nie. Gdyby tak, Harry mógłby w końcu pojawić się w drzwiach, a te wszystkie dźwięki, szmery okazałaby się prawdą, bo np. przychodziłby odwiedzać Lou.
    Ale jeśli nie, Louis mógłby w końcu popełnić samobójstwo, bo nie wytrzymałby, albo dowiedzieć się o śmierci Harry'ego.
    Trochę drastyczny koniec, ale jestem pewna, że to będzie niepowtarzalne.
    Całusy,

    OdpowiedzUsuń