A/N:
Jak zwykle przy
ostatnim rozdziale notka czeka na was na dole :) Tutaj chciałam tylko
podziękować wspaniałej Pati, która przypomniała mi, że mam dziś wrzucić
rozdział. Gdyby nie ona, to teraz byście tego nie czytali. Gapa za mnie, so
sorry.
Rozdział 5
- Dość tego.
Cała ta sytuacja wymknęła się spod
kontroli. Niezrozumiałe myśli wypełniły cały jego umysł. Słyszał nieistniejące
rzeczy i czuł czyjąś obecność, choć był kompletnie sam.
Nie pomagały próby zaśnięcia, czy nawet
wychodzenie z domu. Wszystko powracało i gdy wydawało się, że już gorzej być
nie może – przybierało na sile. Napady panicznego lęku przytrafiały mu się
kilka razy dziennie i naprawdę było to już coś poważnego.
Postanowił to zakończyć. Obawy nie
ustaną, dopóki nie opuści tego miejsca.
Dopóki nie ucieknie.
- Dosyć.
Dziewięćdziesiąt osiem dni.
-
Dziesięć.
-
Mówisz to, żeby nie było mi przykro.
-
Mówię to, ponieważ to prawda.
-
Wcale nie.
-
Jesteś dla mnie wszystkim.
Dziewięć.
Pukanie.
Osiem.
-
To prawda.
Siedem.
-
Kłamiesz.
-
Nigdy bym cię nie okłamał.
Sześć.
Szum.
Pięć.
Huk.
Cztery.
-
Myślę, że najważniejszym jest, by pamiętać, że nic nie trwa wiecznie.
Trzy.
Skrzypnięcie.
Dwa.
Kroki.
Jeden.
-
Że druga osoba zawsze może odejść.
Dziewięćdziesiąt dziewięć.
-
Wyjął zmiętą kartkę z tylnej kieszeni
spodni. Przez ponad trzy miesiące cały czas miał ją przy sobie. Odłożył walizkę
i usiadł na ławce, przez chwilę tępo wpatrując się w przestrzeń. Spojrzał w dół
i przebiegł palcami po jej oderwanym rogu.
‘Przepraszam’
Przebiegł przez nią wzrokiem.
‘Nie
chciałem tego’
‘Za
nic się nie wiń.
‘Pamiętaj’
‘Jesteś
dla mnie najważniejszy’
‘Wrócę’
Zupełnie nie pamiętał, dlaczego nie
odważył się zostawić tego listu. W ostatniej chwili zabrał go, oderwał róg i
zostawił po sobie jedynie nędzne ‘Przepraszam’.
Może za bardzo obawiał się przyznać do swoich uczuć. Że nie zależy mu na
przyjacielu właśnie w taki sposób, w jaki na przyjacielu powinno zależeć.
‘Słyszałem,
że to życie jest przereklamowane, ale mam nadzieję, że będzie lepiej, gdy
przejdziemy przez nie razem.’ *
‘Wrócę’
‘Czekaj’
Zgniótł kartkę w dłoni.
- Już za późno.
Sto dni.
-
Zapiął drugą walizkę. Spakował już
większość rzeczy, a po resztę zdecydował się wrócić później. Zniósł je na dół i
rozejrzał się dookoła. Udał się z powrotem schodami w górę, by po raz ostatni
zawitać w pokoju Harry’ego.
Stanął w progu i przymknął oczy. Kilka
raz mocno wciągnął powietrze do płuc.
- A tyle rzeczy zaplanowaliśmy na moje
urodziny, pamiętasz? I teraz jak spędzam wigilię? Mówiąc do ciebie, choć wcale
mnie nie słyszysz.
Kroki w holu.
Otworzył oczy, zignorował nieistniejące
dźwięki i odwrócił się na pięcie.
-
Niczego jeszcze tak nie pragnąłem.
Zszedł na dół i jeszcze na moment opadł
na kanapę, próbując wyrzucić z głowy te wszystkie myśli.
-
Wszystkiego najlepszego, Lou.
Zaciągnął się zapachem jego perfum.
Zakręciło mu się w głowie i znów poczuł czyjąś obecność.
Dwa długie, trzy krótkie.
- Zignoruj.
Dwa długie, trzy krótkie. Głośniej.
- To nie on.
Dwa długie, trzy krótkie. Zbyt realne, by
były złudzeniem.
Stukanie.
- Ostatni raz.
Zerwał się i przebiegł przez hol.
Zatrzymał się przed drzwiami i opanował zawroty głowy.
- Ostatni raz – powtórzył.
Wziął głęboki wdech i szeroko je
otworzył.
- Harry?
Cisza.
- Kocham cię, Lou.
Sto dni, by doprowadzić się
do obłędu.
Chwila, by to naprawić.
*mój angielski
nie jest aż tak kiepski, zmieniłam tekst na potrzeby HWY
A/N:
Nie mam zbyt wiele do napisania o tym ficu;
wiem, że wiele z was w ogóle nie zrozumiało tego wszystkiego (nie chcę was
obrażać, same mi to pisałyście! :D), ale nie widzę sensu w wyjaśnianiu
wszystkiego tutaj, jeżeli zwyczajnie możecie mnie spytać o cokolwiek w razie
wątpliwości :) Na przykład skąd w ogóle wzięło się to ‘dziesięć, dziewięć,
osiem…’, ponieważ nie jest to całkowicie pozbawione sensu.
To chyba na tyle z Here Without You,
wiem, nic nadzwyczajnego, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że całkiem
nudne.
Obecnie będziecie mogły mnie znaleźć na
WHY, gdzie co dwa dni zamieszczam jakąś notkę z tłumaczenie. Poza tym zapraszam
na Torn, w razie, gdybyście jeszcze nie czytały :)
No i to, na co zapewne większość z was
czekała – opowiadanie SOWK (Somewhere Only We Know – ponieważ parę osób pytało)
pojawi się w ciągu… dwóch tygodni, tak przypuszczam. Muszę się wziąć za
pisanie, póki co mam jedynie szczegółowy plan. Wrzucę linka tutaj, na Torn i
WHY i poinformuję was :)
Właściwie to mam jeszcze parę informacji
w sprawie Torn i ewentualnej kontynuacji (która się nie pojawi! choć muszę
przyznać, że coś planuję), ale muszę to wszystkie jeszcze dobrze przemyśleć :)
To… żegnamy się z Here Without You, I
suppose i… do zobaczenia! Napisałabym, że Was wszystkich kocham, ale staram się
być mnie patetyczna, więc zwyczajnie wszystkich Was mentalnie mocno wyściskam,
dziękuję za wszystko Xx
tak, tak, wszystkie podziękowania za czytanie rozdziału dzisiaj, kierujcie do mnie! to ja jestem Pati i ja przypomniałam kochanej Deeejv o HWY :D więc, rozdział świetny *.* I w sumie opowiadanie nie jest nudne, jest... interesujące. Naprawdę, można się wciągnąć. Gdy przeczytałam pierwszy rozdział, dziwiłam się dlaczego będzie ich ogólnie tylko 5.. ale może i dobrze, że tylko tyle. Przynajmniej nie ciągnie się to na siłę. I od samego początku byłam szczerze zaangażowana w tą historię. Właśnie napisałaś mi dokładniej o co chodziło w całym opowiadaniu i jestem Ci naprawdę wdzięczna! Niektóre rzeczy zrozumiałam albo miałam takie podejrzenia, ale teraz wiem wszystko dokładnie. No nic, zostało mi jedynie podziękowanie Ci, za wytłumaczenie i również chciałam pożegnać się z tym krótkim, pięknym, przyjemnym i trochę wzruszającym opowiadaniem. Czekam na kolejne Twoje dzieła, jesteś mistrzynią *.* <3
OdpowiedzUsuńHappy end *_*
OdpowiedzUsuńKurczę, a byłam pewna, że skończy się tragicznie:D Wspaniała niespodzianka, naprawdę się cieszę, że zakończyłaś to właśnie w ten sposób (nie wierzę, że udało mi się zgadnąć, po prostu nie wierzę xD) i Harry wrócił do Louisa;3 Gdybyś mogła zobaczyć teraz moją minę... totalnie cielęcy wzrok i serduszka zamiast źrenic. Kocham Cię za to zakończenie, nie mogło być lepsze;*
I jak Ty w ogóle możesz mówić, że HWY jest nudne? Ja rozumiem, że skromność, że autor nie powinien mówić inaczej, ale jakaś doza obiektywizmu jednak by się przydała! Mówię głośno i wyraźnie: TO OPOWIADANIE MOŻNA OPISAĆ RÓŻNYMI PRZYMIOTNIKAMI, ALE 'NUDNY' NIE ZAWIERA SIĘ W TYM ZBIORZE. Amen.
Przyznam też od razu, że zaliczam się do osób, które nie do końca wiedzą, o co chodzi z odliczaniem;) Będę śledzić Twojego aska oraz potencjalne odpowiedzi na komentarze pod tym rozdziałem, bo gdzieś pewnie to wyjaśnisz, a muszę wspomnieć, że ta kwestia mnie intryguje. Hmm... zastanawiałam się nad tym kilka razy, no ale mój mózg najwyraźniej coś pominął, bo zwyczajnie nie wyłapałam podpowiedzi z tekstu (o ile takowa była, bo w sumie nie jestem tego pewna).
Kontynuacja Torn? Huraaa, trzy razy entuzjastyczne "tak", K.! I przykro mi, ale jeżeli już o niej wspomniałaś, to musisz ją opublikować. Nie masz innego wyjścia. Chyba, że jej jednak nie napiszesz, to wtedy będziesz zwolniona z obowiązku, ale, powtarzam, tylko wtedy;>
Chciałam tu jeszcze napisać o tym cholernym Stylesie, że dlaczego on w ogóle śmiał zostawić Louisa na tak długo, skazywać go na tak okropne osamotnienie oraz, w ostateczności, doprowadzić go do obłędu. Co za dupek. Znika na trzy miesiące, nie odzywa się, a potem od tak sobie wraca i mówi " Kocham cię, Lou". I nie powiem, to było romantyczne, część mnie nadal się uśmiecha na wspomnienie ostatniej linijki, ale no do chuja, ta większa część ma ochotę wyrwać mu te śliczne loczki z głowy -.-
Biedny Lou.
No ale happy end, więc ja też jestem happy - mimo wszystko:D W dodatku słucham sobie od jakichś 5 godzin LWWY (nie ma to jak wycieki teledysków przed premierą, od 17 można było sobie go spokojnie obejrzeć xd) i wszystko jest piękne.
Dzięki, Kam., za kolejne cudne opowiadanko (długość to jedyny mankament) i oby SOWK było równie dobre;3 A będzie, wiem to:)
Boże to skończyło się tak pięknie, że aż się popłakałam! Lou jest bliski obłędowi, a tu nagle kilka słów go ratuje. Nie wiek co napisać to było tak piękne i nie mów, że nudne! Dziękuję Ci za kolejnego wspaniałego fica, naprawdę wysoki poziom! Xxx
OdpowiedzUsuńPrzyznam się od razu. Tak, może nie jestem zbyt inteligentna, dlatego faktycznie nie rozumiem tego stukania, osiem, siedem, itd. Ale cieszę się, że ta historia właśnie tak się skończyłam. Byłam niemal pewna, że Lou serio zwariuje, albo sobie coś zrobi, a tu taka niespodzianka, ale miła oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co by tu jeszcze napisać... Opowiadanie na pewno nie jest nudne. Jest po prostu takie inne od innych i skłania nieco do myślenia. To tak jakby tekst, który interpretujemy na polskim i szczerze mówiąc z chęcią właśnie bym interpretowała i omawiała takie opowiadania, a nie jakieś głupie wiersze ze średniowiecza -.-
Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za tłumaczenie tego fica <3
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
Haha, nie mam pojęcia, czy t zwyczajna pomyłka, czy przez cały czas myślałaś, że to tłumaczenie. Ale na wszelki wypadek przypominam, że to moje opowiadanie! :D
UsuńTY CHOLERO *____* ZOSTAWIŁAS MI TAKI NIEDOSYT ŻE UGH... Ale myślę, że nie chodzi o to, że własnie tak zakończyłaś to opowiadanie. Po prostu jest strasznie krótkie i jakoś teraz mi szkoda, że to już koniec.
OdpowiedzUsuńZakończenie jest takie wzruszające, słodkie, uczuciowe... <3 A opowiadanie wręcz niesamowite.
Czy naprawdę jestem jedyną osobą, która nie zrozumiała końcówki? To przez to, że nie mam pamięci do bohaterów. Nie wiem, który to który xD Lou to ten samotny, a Harry to duch,tia? XD jak tak, to już zaczynam kumać. Ale i tak żal mi siebie za to, że jestem nierozumna =='
OdpowiedzUsuńKuźwa. Nie wiem,co to, ale czuję się teraz dziwnie, jakbym miała pełno pytań i opek nie był dokończony, taki niedosyt, czy coś. boziu, z tobą już tak mam... Twoje historię są zbyt piękne i takie refleksyjne, uczuciowe, przez co się wkurzam, że to takie krótkie ^^
Twój styl jest oryginalny, teraz jestem o tym jeszcze bardziej przekonana, bo nie opisujesz jakiejś nudnej codzienności, skupiasz się na ukazaniu uczuć i słabości człowieka.
JESTEŚ MEGA. Sama czekam na moment, aż wreszcie ja skończę pisać moją książkę :< Dlatego zazdroszczę zapału.
DOBRANOC *3*
Zrozumiałam końcówkę i powoli mój mózg ogarnął to opowiadanie. Nie jest nudne, jest świetne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje kolejne opowiadanie, bo Twój styl - zabrzmi to kiczowato - ale zapiera dech w piersiach *-*
@MargaaStyles xx
Uznam sobie to jako szczęśliwe zakończenie. Wrócił. Wyznał mu miłość. Idealnie. Teraz będą forever together, a schizy Lou ustąpią. Tak to wygląda w głowie mojej i nie zamierzam tego zmieniać!
OdpowiedzUsuńKolejne przewspaniałe opowiadanie doprowadzone do końca, deeejv! Jesteś wspaniała, wiesz? Pozostaje mi czekać na kolejne opowiadanie, które na pewno będzie tak samo świetne jak wcześniejsze.
Pamiętam jak poznałam Cię przy pierwszym rozdziale Torn. Jak Harry cierpiał pozostawiony przez Lou. I zawędrowałam za Tobą aż tutaj. Do zakończenia HWY. Przy każdym rozdziale, jaki przeczytałam, moje ręce drżały jak u alkoholika. Zabijasz mnie swoją twórczością. Ale ja pozwolę zabijać się dalej.
A to:
"Sto dni, by doprowadzić się do obłędu.
Chwila, by to naprawić."
chyba najdoskonalsze zakończenie opowiadania, jakie kiedykolwiek czytałam.
Pozdrawiam cieplutko!
Dopiero dzisiaj zaczęłam czytać tego bloga - przeraszam, że tak późno - no i dopiero, przy ostatnim rozdziale ogarnęłam, o co chodzi z tym 'Dwa długie, trzy krótkie.' To chyba chodziło - jeśli się nie mylę - o styl pukania Harry'ego tak? Puk -- puk -- puk,puk,puk. xD opowiadanie było niesamowite. Jestem pod wrażeniem tak cudownej historii. Dziękuję <3 Czekam na SOWK :) xx [becausetruelovecahnohide.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą przeczytałam ten rozdział jeszcze jeden raz. I cóż, wreszcie płaczę.
OdpowiedzUsuńEj,ale 2 tygodnie to już minęły! Kiedy nowe opowiadanie?! C:
Jaka zacofana jestem. Dzisiaj dopiero przeczytałam to opowiadanie i jest tajemnicze i magiczne. Z tym odliczaniem niestety nie zrozumiałam ale może to dlatego że głupia jestem. No więc wydaje mi się że pomijając ten mały szczególik z odliczaniem wszystko w głowie mi się poukładało. Wydaje mi się że wiem o co chodzi no ale ręki sb dac uciąc nie mogę. Ja to zrozumiałam tak że Harrego nie było tyle czasu ponieważ chciał poukładac sb wszystkie jego uczucia związane z Louisem *tak zakładam bo w którymś rozdziale było że nigdy nie łapali się za łapki i nie mówili sobie "Kocham Cię" * No, Louis popadł w schizofrenię i za każdym razem wydawało mu się że Harry już wrócił. Nie zostawił go samego. No a na końcu kiedy myślał Lou że umysł znów płata mu figle Harry jednak wrócił. :D Sorry że tak streściłam wszystko i to jeszcze w tak beznadziejny i prosty sposób no ale kurde , no XD A z tym pukaniem chyba jednak ogarnęłam pisząc ten komentarz HAHAHAH Chodziło o to że Lou liczył w swojej głowie żeby te głosy w jego głowie odeszły ? A tak na marginesie KOCHAM Twoją twoją twórczośc i twoje tłumaczenia ! Czemu tak późno cie odnalazłam ?! :O
OdpowiedzUsuńTAK! Chodzi dokładnie o to! :)
UsuńI widzę, że przyjęłaś optymistyczną wersję - Harry wrócił. Wiesz, Lou mogło się również tylko wydawać. Słyszał głosy, czuł zapachy... dlaczego miałby nie widzieć rzeczy, których tak naprawdę nie ma? :)
Ale tak, interpretacja własna. I wiesz, chyba jesteś pierwszą osobą, która całkowicie to zrozumiała! :D
Dziękuję Xxx
No to jestem z siebie dumna XD Chociaż zazwyczaj rozumiem wszystko co czytam :P Wiesz, przeczytałam te opowiadanie oraz Torn i bardzo bardzo podoba mi się twój styl pisania i wgl całokształt ! Będziesz jeszcze pisała jakieś własne opowiadania ? :P
UsuńPewnie! Do miesiąca powinno pojawić się już moje SOWK, najlepiej wpadaj od czasu do czasu na http://wanna-hold-you.blogspot.com/ i sprawdzaj, czy nie założyłam już bloga :)
UsuńDziękuję! x
Blog wspaniały ! < 33 + Nominowaliśmy Cię do Liebster Awards :") U nas więcej - http://zakochajsiew1d.blogspot.com/2012/11/nominacja.html
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe twoje opowiadanie. Muszę przyznać z dumą, że po przeczytaniu całości zrozumiałam wszystko. Albo przynajmniej zinterpretowałam twoje opowiadanie na sposób, który mi się podobał. ;) Na początku byłam trochę zdezorientowana, ale później wszystko się wyjaśniło i muszę przynać, że mimo, że opowiadanie jest krótkie - wywołało we mnie wiele emocji.
OdpowiedzUsuńKońcówkę zinterpretowałam sobie w taki sposób, że Harry powrócił. Ale sama ciągle się zastanawiam co pasuje najbardziej. Na ławce siedzi z pewnością Harry i właśnie przez ten moment mam problem z rozgryzieniem o co tak naprawdę chodziło autorce. Bo mimo, że pasowałoby mi to, że Harry powrócił i taka końcówka podobałaby mi się najbardziej , przez słowa "Już za późno" mam w głowie mętlik. Bo wychodzi na to, że albo Harry jednak się przemógł i poszedł do Louis'a, albo końcówka to tylko kolejne wyobrażenie Louis'a. Słyszał głosy i czuł zapachy, nie wydawałoby mi się dziwnym jakby to ostatnie też sobie wyobraził.
Stukanie i to "Dwa długie, trzy krótkie" rozumiem jako dźwięk pukania do drzwi i ich stukot, gdy się otwierają, a odliczanie kojarzy mi się głównie z próbą uspokojenia siebie przez liczenie od 10 do 0. Mam nadzieję, że to się zgadza. ;)
Całe opowiadanie mimo, że było nieco przygnębiające, dawało trochę nadzieji. Przez cały czas miałam nadzieję, że Harry powróci i to dlatego wolę sobie to interpretować jako Happy End. Zawarłaś tak dużo emocji w tak małej ilości słów. Podziwiam Cię za to i bardzo dziękuję za to opowiadanie. Przeczytanie go nie zajęło mi dużo czasu, a zarazem wiem, że na długo go nie zapomnę. Gratuluję wspaniałej twórczości i tego, że tak pięknie posługujesz się słowami. Po za tym bardzo podbało mi się połączenie teraźniejszości z fragmentami przeszłości.
Wiem, że mój komentarz jest w miarę zamieszany i piszę bez ładu i składu, ale możesz to zinterpretować jako komplemet. Po przeczytaniu twojego opowiadania ciągle pisze mi się ciężko z sensem. ;) Pozdrawiam i mam nadzieję, że dalej będziesz kontynuować pisanie swoich własnych prac, choć czytałam ostatnio jakieś twoje tłumaczenie i również jest napisane świetnie. Łatwo się czyta i nigdzie "nie zgrzyta". Wiem, że powinnam pisać to raczej pod tym tłumaczeniem, ale nie jestem kimś kto jest świetny w komentowaniu, więc z góry przepraszam. Wiedz po prostu, że masz czytelniczkę, która z przyjemnością czyta twoje prace, ale niekoniecznie jest dobra w określaniu swoich uczuć po przeczytaniu ich ;). Pozdrawiam. :)
Przyznam, że na początku ciężko było mi się połapać w tych stukaniach, ale później już zrozumiałam (a przynajmniej tak sądzę). Boże...od drugiego rozdziału płakałam, jak dziecko. Już chyba to mówiłam, przy komentowaniu twoich dwóch opowiadań, ale jesteś niesamowita! Uwielbiam to jak piszesz. Czytanie twoich dzieł to czysta przyjemność, no i jak zaczniesz pierwszy rozdział to nie możesz przestać, aż nie przeczytasz całej reszty.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest inne od Torn i Somewhere Only We Know, i to dość bardzo, według mnie, ale jest równie świetne. Tak mi było szkoda Lou. To jak cierpiał...a ja czytając to cierpiałam z nim. Ten cały ból przez, który przeszedł...
Ale jest świetnie. Mam nadzieję, że jeśli napiszesz nowe opowiadanie dasz mi jakoś znać xD
Pozdrawiam z całego serca
~Salomea
stylinsoncamp.blogspot.com
Piękne... Tak pięknie głębokie. Nie wiem nawet co powiedzieć. Zatkało mnie. Nie wiem ile masz lat, ale to jest po prostu piękne <3
OdpowiedzUsuń